Przy okazji, jeśli zastanawiacie się jak czytać „Mendonça”, wymawia się to „Mendonsa” lub też „Mendosa”. Obie formy używane są przez postacie z gry, która oparta jest na serii komiksów. Wcześniejsza historia nie ma jednak dużego wpływu na odbiór produkcji, poza oczywiście faktem, że wszyscy członkowie przedstawianej agencji detektywistycznej wyraźnie się znają.
Przedszkole dla detektywów
By było ciekawie, zaczynamy od pościgu. Interesująco dla opowieści, ponieważ jak się okazuje cała gonitwa nie jest ani trochę interaktywna (chociaż odruchowo próbowałam wciskać kilka klawiszy). Następnie przenosimy się do biura, w którym nawet nie mogłam przeszukać kosza na śmieci. Postaci rozmawiają w najlepsze, a ja wierciłam się już na krześle i rozmyślałam nad tym kiedy w końcu w tę grę pogram. Podczas całej rozgrywki zwiedziłam tylko cztery obszary (każdy posiada po kilka lokacji), przez większość czasu czując, że albo oglądam cut-scenki, albo słucham dialogu.
Historia toczy się wokół nietypowej agencji detektywistycznej, która składa się z wilkołaka, dziewczynki nawiedzonej przez demona, obciętej głowy goblina i chłopaka, który kiedyś roznosił pizzę. Razem stanowią bardzo wyrazistą mieszaninę charakterów, lecz podczas rozgrywki można pokierować jedynie poczynaniami człowieka. Dog Mendonça (wilkołak) będzie biegał na własną rękę, a reszta głównie tylko czeka przy samochodzie.
Akcja w sumie toczy się dość wartko, ale wydarzenia są łatwe do zrozumienia. Może nawet za bardzo. Ekstensywne tłumaczenia to zmora Pizzy. Tak samo jak w Heaven’s Hope gracz uznany jest za mało rozumne stworzenie, potrzebujące powolnego wyjaśniania wszystkiego dookoła. W połączeniu z mało dynamicznym dubbingiem, aż widać jak humor ulatuje. Zabrakło mi tylko wyświetlania tabliczek „teraz śmiech na sali” i „atmosfera napięcia”. Nasz protagonista Pizzaboy przez całą rozgrywkę powłóczy nogami ze zblazowaną miną, nawet w sytuacji wymagającej szybkiej akcji, więc trudno mówić o budowaniu atmosfery większego poruszenia.
Piękno w najczystszej formie
Jednak tym, co przyciągnęło mnie do Pizzy były screeny i pod tym względem się nie zawiodłam. Stylistyka gry bardzo mi się podoba, postacie nie odznaczają się od tła, lokacje są różnorodne i bogate w szczegóły. Nawet animacje nie kuleją. Wszystko co związane z wyglądem zewnętrznym tej produkcji jest bardzo dobre. Jak zobaczyłam inwentarz rodem z Ace’a Ventury to już w ogóle byłam sprzedana i pewnie gdybym półtora roku temu zobaczyła trwającą wtedy kampanię na Kickstarterze, to szybko stałabym się jednym z backerów.
Jak w prawdziwej grze detektywistycznej, prominentnie wyeksponowane są przesłuchania. W ten sposób Pizzaboy zdobywa wiele informacji, a technika polega na zastosowaniu odpowiedniego tonu wypowiedzi do sytuacji. Niestety często nie widziałam większego sensu za wypowiedziami jakie powinny być użyte. Podobnie byłam zawiedziona zagadkami, które od połowy gry przeistoczyły się w bieganie w te i z powrotem, prawdopodobnie mając na celu przedłużyć rozgrywkę trwającą zaledwie 4 godziny.
Trudno mówić o dobrej kreacji postaci, jeśli głownie są one wyjęte z komiksu, ale ich reinkarnacja w innym medium wyraźnie jest udana. Każda jednostka ma swoją historię i specyficzne dla siebie zachowanie. Szczególnie podobała mi się para sprzeczająca się w wesołym miasteczku.
Kiedy następna?
Mimo całego mojego narzekania, muszę przyznać, że gra przypadła mi do gustu. Nie tylko ze względu na stylistykę. Historie detektywistyczne dobrze współgrają z gatunkiem przygodówek. Gra jest wyraźnie przegadana, a nieustanne tłumaczenia po prostu mnie denerwowały, ale jazzowe nuty i ciekawa, trochę zwariowana fabuła całkowicie mnie wciągnęły. Na początku zagadki również dają radę i nawet jeśli później zawodzą, to zawsze są powiązane z aktualnymi wydarzeniami i nigdy wciśnięte na siłę. Humor, który nie zostaje zmarnowany przez monotonny dubbing dodaje do interesującej atmosfery, zachęcającej do dalszej rozgrywki.
Ta gra mogła być lepsza i wyraźnie to widać. Jednak tym czym może się pochwalić, przekonała mnie do siebie. Zdecydowanie czekam na kontynuację!
Plusy
- stylistyka, grafika, cały front-end
- fabuła
- tam gdzie wychodzi atmosfera i humor
Minusy
- krótka
- za mało rozgrywki
- przegadana
- za dużo czasu spędzonego na wyjaśnianie wszystkiego
- mało ekspresyjny główny bohater
Ocena
6